Wstajesz.
Idziesz.
Jesz otręby.
Myjesz zęby.
Ubierasz się.
Pakujesz się.
Wychodzisz
Wchodzisz.
Wchodzisz.
I tak codziennie, dzień w dzień.
Aż w końcu w lustrze widzisz tylko swój cień.
Twoje ciało pochłania niepokój.
I czeka na swój od dawna wyczekiwany spokój.
Nie wiesz co życie szykuje dla ciebie dnia następnego.
I wciąż boisz się odszukać tego celu jedynego.
By móc ze śmiercią zatańczyć dziś wolnego.
Aż w końcu w lustrze widzisz tylko swój cień.
Twoje ciało pochłania niepokój.
I czeka na swój od dawna wyczekiwany spokój.
Nie wiesz co życie szykuje dla ciebie dnia następnego.
I wciąż boisz się odszukać tego celu jedynego.
By móc ze śmiercią zatańczyć dziś wolnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz